Wieś Kęty koło Wrocławia odegrał niezwykle ważną rolę w serialu Netflixa „Wielka Woda”. Opowieść o powodzi z 1997 roku we Wrocławiu to po części fikcja literacka, jednak wątek związany z buntem mieszkańców wsi, którzy zablokowali zalanie własnych domów jest prawdziwy. Czy Kęty w województwie dolnośląskim istnieją naprawdę?
„Wielka Woda” w reżyserii Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka to jedna z najgłośniejszych premier Netflixa tej jesieni. Film został zrealizowany z dużym rozmachem, a dodatkowo do jego urzeczywistnienia użyto prawdziwych materiałów z powodzi w 1997 roku.
W najnowszej produkcji Netflixa, która osadzona została w 1997 roku we Wrocławiu i okolicznej miejscowości Kęty, choć twórcy deklarują, że jest to historia fikcyjna umieszczono sporo prawdziwych zdarzeń które wydarzyły się podczas powodzi na Dolnym Śląsku.
Wśród bohaterów o łudzącym podobieństwie można wymienić granego przez Tomasza Kota prezydenta Wrocławia, który jest odpowiednikiem prezydenta Bogdana Zdrojewskiego, który podczas powodzi we Wrocławiu był niezwykle aktywny. Inną postacią jest dziennikarka telewizji „Merkury” – postać łudząco podobna do Magdaleny Mołek, ówczesnej dziennikarki TVP Wrocław.
W serialu wymieniane są m.in. prawdziwe nazwy osiedli i ulic, które znalazły się pod wodą. Kozanów było to osiedle, które podczas powodzi w 1997 roku ucierpiało najmocniej. Woda dostała się też do centrum czy w rejon zoo, z którego faktycznie ewakuowano część zwierząt.
Kęty (dolnośląskie) – czy wieś z Wielkiej Wody istnieje?
Wielu widzów zastanawia się czy wieś Kęty z Wielkiej Wody istnieje naprawdę. Otóż nie istnieje, choć wydarzenia zbliżone do tych z filmu rozegrały się naprawdę. Kęty zostały wymyślone na potrzeby serialu. W rzeczywistości w trakcie powodzi w 1997 roku zbuntowali się przede wszystkim mieszkańcy wsi Łany. Do protestu przyłączyli się też mieszkańcy Jeszkowic oraz Kamieńca Wrocławskiego. Można więc powiedzieć, że Kęty zostały stworzone, by nie musieć tłumaczyć widzom, że chodziło o społeczności kilku miejscowości.
Źródła na temat powodzi świadczą o tym, że pomysł wysadzenia wałów w Łanach był brany na poważnie. We wsi mieli już pracować saperzy, a teren zabezpieczała policja. We wsi miało dojść do utarczek między mieszkańcami i przedstawicielami służb. Ostatecznie nad ranem akcję odwołano. W prawdziwym życiu w Łanach pod Wrocławiem nie doszło do starcia policji z mieszkańcami, bo wicekomendant policji miał odmówić wydania takiego polecenia.
W filmie pojawiają się też inne fikcyjne miejscowości jak Gierżoniów, gdzie tuż przed powodzią miały odbyć się regaty. Nie do końca wiadomo o którą miejscowość chodzi, ale według niektórych źródeł sytuacja przedstawiona w filmie miała nawiązywać do wydarzeń na jednym z dolnośląskich jezior. W rzeczywistości na Dolnym Śląsku nie istnieje miejscowość Gierżoniów, jest Dzierżoniów ale to miasteczko nie leży nad Odrą i nie odgrywało ważnej roli podczas powodzi w 1997 roku.